Ostrzeżenie -dla Waszego dobra nie dajcie się oszukać
Ostrzeżenie ;
Nie piszę tego po to by mi współczuć ,lecz po to byście nie zostali
oszukani ;
Postanowiłam podzielić się swoją historią , ponieważ chciałabym
ustrzec Was od obojętności, braku empatii ze strony lekarzy .
Wykryłam podczas mycia u siebie w piersi małego guza . Na początku
przeraziłam się ,ale postanowiłam ,że pójdę do lekarz dopiero jak
wyprawię córce 18 ; Nie był to odległy czas może tydzień ..
Pojechałam zrobić usg , tam dowiaduję się ,że mam stawić się u
onkologa . Już wtedy zaczęłam się przeraźliwie bać … Szybko
trafiłam do onkologa , zlecił badania biopsji cienko igłowej ..Wyniki po
tygodniu , wchodzę a on czyta i czyta i nic nie mówi , w końcu
zapytałam się co jest a na to onkolog odpowiada; Dam pani skierowanie do
szpitala na onkologię ! Serce o mało nie dostało zawału , no ale co tam
jest napisane pytam …lekarz odpowiada ;Proszę jechać do szpitala i
sobie wybrać szpital . To wszystko .Do widzenia -Do widzenia .
Wychodzę , prawie ledwo trzymam się na nogach . Już nic nie mogłam
przełknąć ; Świat mi się zawalił ; Szukałam ratunku wszędzie gdzie
się dało ,bioenergoterapeuci , żywienie itd….. Czy pomogło mi ;
oczywiście że chwilowo tak czyli na mój nastrój …. ale to wszystko
mijało i znów czułam wielki strach . Wybrałam przypadkowo szpital
Morski w Gdyni -najpierw musiałam pójść do przychodni , tam młoda
lekarka spojrzała na moje wyniki i mówi e to włókniak nie rak …
Bożę jak się ucieszyłam ,wyskoczyłam z gabinetu i pobiegłam do męża
tuląc się mówię ,że to nie rak. Lekarka chciałam jeszcze abym
zrobiła usg ponowne ok myślę sobie ,że tak ma być . Po tygodniu
trafiam z tym usg do tej samej lekarki a ona mówi ok wszystko dobrze ,
przyjedzie pani za rok .
O nie nie mówię , ja chcę tego guza usunąć .. a to dobrze napiszę
pani skierowanie na oddział i tam dalej panią poprowadzą …super…nie
mam raka ..tylko włókniak jej słowa .
Trafiam do Szpitala Morskiego ,przyjmuje mnie lekarz onkolog facet w wieku
50 lat .Ogląda moje wyniki i mówi tak proszę zrobić prześwietlenie
płuc do operacji , potem pójdzie pani do anestezjologa z tym i zapiszą
panią na operację . Ok prześwietlenie zrobione , wizyta u anestezjologa
trzęsę się jak galareta ze strachu i łzy mi spływały ..a on mówi tak
;czego ryczysz uśmiechając się do mnie -nie masz raka – nie rycz
będzie dobrze… cały czas uśmiecha się ..no to ze mnie znowu zszedł
strach …ale jednak coś było nie tak czułam to w sobie . Zapisał mnie
na 7 kwietnia …Przyjeżdżam na operację , wchodzę na badania krwi ,
ciśnienie itd.. a potem znowu do anestezjologa …patrzy na wyniki i mówi
tak ;No nie będzie pani operowana bo nie ma pani biopsji grubo igłowej
… Ja aż się uniosłam i mówię ;no przecież tyle jeżdżę do Was i
co miałam sobie sama wypisać na badania ‚ Odpowiedź -no jeśli by pani
chciała to tak ;Ten anestezjolog nie był ten sam co mnie zapisywał ;
Zapanowała cisza ; W końcu mówi tak pani poczeka zawołał lekarza
onkologa co mnie przyjmował w wieku 50 lat , i do niego mówi o tym
badaniu czemu ja nie mam ,a ten odpowiada mu ,że ta pani nie chciałam
sobie zrobić biopsji grubo igłowej … Gdy usłyszałam te słowa po
prostu mnie zgięło ,jakim prawem ten człowiek kłamał ? Jakim prawem
śmiał coś takiego powiedzieć ? Kazali mi zrobić biopsję i wtedy
przyjechać na kolejny termin do wyznaczenia . O nie nie nie …płacz
….. tak mnie nie będą traktować ja nie jestem żadną szmatą ,którą
sobie będą wycierać gołwy . …
Przyjechałam do domu zapłakana , rozżalona i znowu nie szło jeść ,
znowu nie szło spać i to wszystko doprowadzało do spadku mojego
ciśnienia ale też i wagi . Bardzo dużo straciłam na wadzę ….w pewnym
momencie nie mogłam na siebie patrzeć .
Postanowiłam napisać na facebooku w skrócie co się stało … i
odezwała się znajoma polecając mi dobrego lekarza ..Ja już nie
wierzyłam w lekarzy ja nadal nie wierzę w nich … Lecz przekonała mnie
; Wizytę znowu miałam dość szybko -Gdynia Dąbrowa dr. Sokołowski …
wchodzę …przywitał się i zaczął oglądać moje wyniki , następnie
obejrzał piersi ..po chwili mówi tak ..Na moje ma pani nowotwór teraz
tylko jaki ? Natomiast jest to nowotwór i trzeba zrobić badania biopsji
grubo igłowej i jeszcze raz usg ale u nas . Już wtedy nic innego nie
słyszałam oprócz ,że mam nowotwór … wdzięczyło to w mojej głowie
jak by ktoś uderzał w dzwonki i powtarzał jak echo masz
nowotwór………Zaczęło się …. badania i kolejny lekarz który
robił mi biopsję powiedział do mnie abym nie robiła sobie nadziei ,że
to nie jest nowotwór bo jest , tylko jakiej złośliwości .
Znowu płacz …no cóż trzeba teraz czekać miesiąc na wynik ; Czekam i
wydzwaniam czy są już .. stale czując strach obawy … bałam się
bardzo ..bardzo… Znowu nie mogłam jeść ,spać …. patrzałam na swoje
dzieci i pytałam Boga czy ja będę mogła zobaczyć jak oni zakładają
swoje rodziny ? czy ja dożyję tego ? Dlaczego mnie znowu coś spotyka ?
Dlaczego przecież mam małą córkę ? Stale zadawałam te same pytania ,
a w zeszycie pisałam afirmacje , modlitwy i rozmowy z Bogiem ; Jestem
zdrowa , Jestem zdrowa …. ………ale gdzieś w tej głowie strach
kierował moje myśli na chorobę .
Jest dzień matki 26 maja ;pracuję sobie w ogrodzie ,nagle dzwoni telefon
.Pytanie czy mogę jutro przyjechać do onkologa ,wyniki są już .
Poczułam ukłucie w sercu , nagle pytam panią sekretarkę -czy do
wszystkich dzwonicie jak macie wyniki .Ona mówi ,że nie ale jak są
wyniki które muszą być konsultowane to wtedy dzwonią . Ja już
wiedziałam że dla mnie to wyrok ;
Jadę 27 maja urodziny mojego nieżyjącego teścia . No tak dzień matki i
urodziny ;ale ta data miała jeszcze znaczenie takie ,że rok temu
dokładnie wyjaśniała mi się ta liczba ; szukałam wyjaśnienia dla niej
lecz wtedy nie znalazłam. Teraz już wiem ;27 TO DATA MOJEGO WYNIKU
-nowotwór złośliwy tak usłyszałam G1 ;ale ma pani szansę na
całkowite wyleczenie mówił i mówił ale ja nie słyszałam tylko
siostra mi opowiedziała .Zaraz zapisał mnie na operację usunięcia
piersi i już 9 czerwca byłam po operacji .Po operacji czeka się na
kolejne wyniki badań potwierdzenie czy to G1 czy G2 itd..jaki rodzaj
zezłośliwienia , czy węzły są zaatakowane itd… czy her jest ujemny
czy dodatni .. Koszmar jakiego nie da się opisać . Schudłam do 48 kilo ,
ważąc mnie do operacji po prostu panie pielęgniarki stwierdziły ,że
jestem za szczupła i muszę przytyć. Potem już wszystko szło samo …
kontrole , badania , wyniki …
Muszę przyznać ,że poznając ludzi na facebooku otrzymałam wielkie
wsparcie , na prawdę od wielu ludzi. Każdy od siebie dawał tyle co
mógł i umiał ,oddawał serce, wsparcie i miłość.
Nie ma nic cenniejszego od tego ,że poznaje się ludzi którzy szczerze
życzą Tobie zdrowia , którzy rozśmieszają Cię byś się nie
załamywał , pokazują ci że najważniejsze jest przestawienie myśli …
To cała gama wrażliwości , pomocy , radości i za to dziękuję ,bo nie
wiem czy umiałabym sobie poradzić z tym wszystkim . Oczywiście ,że mam
rodzinę która jest dla mnie wszystkim , która wspiera i modli się za
mnie …to jest wielkie szczęście .
Piszę to po to by Was ustrzec -NIE DAJCIE WIARY NIGDY JEDNEMU LEKARZOWI
CHYBA ,ŻE POWIE IŻ PODEJRZEWA I ZROBI WSZYSTKO BY WYNIKI POTWIERDZIŁY
LUB ZAPRZECZYŁY TEMU ; PAMIĘTAJCIE KAŻDA ZMIANA WYKRYTA PRZEZ WAS SAMYCH
CZY W BADANIACH OD RAZU ROBICIE Z TYM PORZĄDEK .
Coraz młodsze osoby są narażone na nowotwór , co sama jestem świadkiem
młodszych ludzi ode mnie . Dlatego badajcie się ……
Autor ;Monika (Ange3)